Amerykańskie linie lotnicze omijają Polskę

Stopniowe znoszenie pandemicznych restrykcji poskutkowało szybkim wzrostem popytu na podróże lotnicze. O negatywnych wpływach pandemii większość linii lotniczych już zapomniała, skutecznie odbudowując ruch i generując rekordowe zyski. Przykładem potwierdzającym tezę są wyniki finansowe m.in. United Airlines, które wypracowały w 2024 roku zysk netto rzędu 3,5 mld dolarów amerykańskich.

Pandemia COVID-19 zmieniła uwarunkowania rynkowe – wskutek rozwoju środków komunikacji na odległość przedsiębiorstwa zaczęły chętniej zastępować tradycyjne spotkania biznesowe, na które przeważnie docierało się samolotem, posiedzeniami zdalnymi. Popyt na podróże lotnicze między miejskimi ośrodkami biznesu spadł, a znacząco wzrosło zainteresowanie kierunkami wypoczynkowymi. Jest to trend, który widoczny jest mocno w USA, jak i Europie.

Unijna ekspansja

Mozolna odbudowa rynku lotów Stany Zjednoczone Ameryki Północnej – Chińska Republika Ludowa skutkowała większym zaangażowaniem się amerykańskich linii lotniczych na Starym Kontynencie. Przed rokiem 2019 „wielka trójka” obecna była w dużych europejskich hubach, współpracując z unijnymi partnerami w ramach transatlantyckiego joint-venture. Po pandemii rynek się zmienił, a American Airlines, Delta Air Lines i United Airlines, które operują w modelu piasty-i-szprychy, rozpoczęły ekspansję sieci tras między Ameryką a drugo- i nawet trzeciorzędnymi portami lotniczymi w Unii Europejskiej.

Tradycyjni operatorzy przewożą pasażerów przez duże węzły komunikacyjne i obsługują wyłącznie kierunki o dużym popycie (zwykle biznesowym), a mimo to amerykańskie linie uruchomiły rejsy do m.in. Aten, Bilbao, Budapesztu, Faro, Malagi, Neapolu, Palermo, Pragi, czy na Maderę, Majorkę i Teneryfę. Te destynacje wcześniej nigdy nie miały bezpośredniego połączenia lotniczego ze Stanami Zjednoczonymi, będąc obsługiwane przez unijnych partnerów „wielkiej trójki”: Grupę Lufthansa lub holding Air France-KLM.

(Nie)rentowna Polska

Polska jest przez amerykańskich przewoźników lotniczych konsekwentnie omijana – najbliżej było w 2020 roku, kiedy American Airlines zamierzały uruchomić rejsy między Chicago a Krakowem. Do inauguracji trasy jednak nie doszło, gdyż na drodze stanęły pandemiczne ograniczenia w podróżowaniu, a zniesienie restrykcji nie skłoniło linii lotniczych z siedzibą w Forth Worth do podjęcia drugiej próby i wejściu na polski rynek. Wciąż jedynym oferentem lotów między Polską a Stanami Zjednoczonymi są Polskie Linie Lotnicze LOT, które oferują z Warszawy całoroczne rejsy do Chicago, Los Angeles, Miami, Newark i Nowego Jorku, jak i z Krakowa do Chicago. Sezonowo narodowy przewoźnik oferuje loty z podkrakowskich Balic i podrzeszowskiej Jasionki do Newark.

W ciągu ostatnich dwóch lat żadne amerykańskie linie lotnicze nie składały do Urzędu Lotnictwa Cywilnego wniosków o prawa przewozowe na loty pasażerskie do Polski. Proces omijania naszego kraju w ekspansji międzynarodowej postępuje, choć polski rynek lotniczy jest jednym z najszybciej rosnących w Unii Europejskiej, a wolny rynek wcale nie jest wolny. Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight, wskazuje, że jednym z powodów „omijania” Polski jest skupienie się na dwóch wysokomarżowych grupach pasażerów.

– Amerykańskie linie lotnicze od pandemii wykazują bardzo wysoką dyscyplinę pod względem oferty – mają za mało samolotów, by otwierać za dużo nowych tras, a dzięki temu mają też rekordowe zyski. Ruch transatlantycki jest dla nich bardzo ważny, ale dotyczy to przede wszystkim dwóch wysokomarżowych grup – biznesu oraz amerykańskich turystów na potęgę wydających teraz na europejskie wakacje – uważa Sipiński.

Ruch transatlantycki z Polski wciąż cierpi na sezonowość, co utrudnia podjęcie decyzji przez linie z „wielkiej trójki” o zaangażowaniu się w rozwój oferty. Dla amerykańskich przewoźników korzystniejsze jest zaoferowanie lotów na południe Europy, gdzie turyści z USA lubią spędzać wakacje. – Ruch bardziej „etniczny”, zwłaszcza wylotowy z Europy, jest dla nich dużo mniej atrakcyjny. Warszawa generuje coraz więcej ruchu biznesowego, również przesiadkowego z państw regionu, ale jest on dość dobrze zagospodarowany przez LOT i zapewne nie zostawia wystarczającego potencjału dla amerykańskiej linii lotniczych – zaznacza analityk.